Od momentu, kiedy rząd wypracował rozwiązania pozwalające mieć nadzieję na uzdrowienie rynku zbóż, pojawiły się nowe kłopoty. Branża drobiarska bije na alarm, gdyż Polskę może zalać drób z Ukrainy, co poważnie zagraża krajowym producentom. Rośnie import mięsa drobiowego z Ukrainy, a zawirowania w sektorze rolnym nie wskazują na wygaszenie problemu.
Rośnie niepokój wśród polskich hodowców drobiu
Organizacja unijna branży drobiarskiej AVEC informuje, że po nowym roku import mięsa drobiowego z Ukrainy utrzymuje się na wysokim poziomie. W pierwszych miesiącach 2023 r. z Ukrainy do UE sprowadzono 32,3 tys. ton mięsa drobiowego. Te liczy oznaczają wzrost o 94 proc. wobec analogicznego okresu w ubiegłym roku.
Sytuacja budzi niepokój wśród polskich hodowców drobiu, których zdaniem pod wpływem importu z Ukrainy zmieniły się ceny. Według przedstawicieli branży, rynek drobiu może się całkiem załamać, jeśli rząd i Bruksela nie powstrzymają tego problemu.
Polska branża drobiarska obawia się, że rywalizacja o miejsce na rodzimym rynku toczy się na nierównych zasadach. A to ze względu na zniesienie cła na mięso i jaja importowane z Ukrainy. Tamtejsi producenci nie muszą przestrzegać standardów jakości i dobrostanu zwierząt nałożonych na unijnych producentów. Dzięki temu mogą produkować żywność znacznie taniej niż polscy producenci.
Co ważne, w przeciwieństwie do kwestii zbóż, problem nasycenia rynku drobiu może wkrótce dotknąć nie tylko Polskę, ale cały rynek unijny. Z nadmiernym importem z Ukrainy borykają się m.in. także Węgry, Hiszpania, Holandia, Niemcy i Francja. Hodowcy nie widzą obecnie optymistycznych sygnałów, które zwiastowałyby szybką poprawę sytuacji. W branży dominuje opinia, że jeśli rząd i Komisja Europejska nie podejmą zdecydowanych kroków, obecny problem przerodzi się w poważny kryzys.
Polscy hodowcy nie mogą konkurować z cenami, w jakich oferowany jest ukraiński drób. Te z kolei wynikają z mniejszych kosztów produkcji, jako że ukraińscy hodowcy nie są zobligowani do spełniania warunków jakościowych wymaganych przepisami unijnymi.
Koszty produkcji w górę, a co z jakością mięsa drobiowego?
Zwiększony import mięsa drobiowego z Ukrainy powoduje obniżenie cen mięsa, co z kolei wpływa bezpośrednio na ceny paszy. To oznacza, że polscy hodowcy zwierząt nie są w stanie utrzymać dotychczasowych cen z powodu rosnących kosztów produkcji.
W celu walki z tym problemem, producenci domagają się wprowadzenia jednolitych standardów i ograniczenia importu mięsa z Ukrainy. Polskie władze odpowiedziały na te postulaty deklarując przeprowadzanie kontroli fitosanitarnych różnego rodzaju importowanych towarów rolno-spożywczych, w tym drobiu. Kontrole mają być efektem dochodzących z rynku sygnały, że niektóre z nich mogą nie spełniać norm.
Obecnie kontrole są już przeprowadzane. Niemniej planuje się wprowadzenie bardziej zaawansowanych kontroli oraz kontrolowanie miejsc docelowych, w których towary zostaną odebrane. Zadanie to będzie realizowane przez nowego szefa resortu rolnictwa i rozwoju wsi, Roberta Telusa, który piastuje tę funkcję po dymisji poprzedniego szefa resortu, Henryka Kowalczyka.
Problemy z zakupem komponentów do pasz
Sygnatariusze Porozumienia Rolniczego Zrzeszeń i Organizacji Drobiarskich zwrócili się do ministra rządu, wnioskując o zmianę prawa. Konkretnie chodzi o dwa rozporządzenia wydane przez Radę Ministrów 21 kwietnia br.
Celem tych Rozporządzeń jest zapewnienie wsparcia dla producentów zbóż i nasion roślin oleistych, którzy zmagają się z istotnymi spadkami cen na rynku produktów rolnych, wynikającymi między innymi z importu z Ukrainy dotkniętej wojną z Rosją. Jednym z warunków otrzymania wsparcia jest udokumentowanie sprzedaży produktów objętych pomocą wobec podmiotów prowadzących działalność w zakresie obrotu, skupu lub przetwórstwa zbóż lub nasion oleistych. Niestety, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, odpowiedzialna za realizację pomocy, nie uznaje hodowców drobiu i innych rolników prowadzących produkcję zwierzęcą, którzy skupują zboża i nasiona roślin oleistych, za takie podmioty.
Konsekwencją takiego podejścia jest fakt, że producenci zbóż wstrzymują się z już teraz ze sprzedażą swoich plonów hodowcom drobiu. Albo domagają się cen znacznie wyższych od rynkowych, co prowadzi do nierówności w zakresie podmiotów skupujących zboża. To z kolei grozi poważnym kryzysem dla rolników zajmujących się produkcją zwierzęcą. Sytuacja jest niekorzystna zwłaszcza dla hodowców drobiu, którzy produkują pasze na potrzeby swojego gospodarstwa.